Nasiona konopi

To nieprawda, nie jesteśmy w więzieniu.

Najpierw z mediów dowiedzieliśmy się, że plantatorzy marihuany na Podkarpaciu zostali zatrzymani przez policję. Hodowcy ci, którzy według wszelkich doniesień przebywali tylko w areszcie... skontaktowali się z nami za pośrednictwem Facebooka. Okazało się, że prawdziwa historia panów z grupy GMF Grass Monkey Farm Cannabis Medical Seeds jest zupełnie inna niż podawały wcześniej media. Fakty są takie: Owszem, doszło do nalotu policji, ale nikt nie wspomniał o tym, że było to na farmie krzaków wykorzystywanych do celów medycznych i przemysłowych. Zarzuty dotyczące uprawy zostały wycofane i nikt nie przebywa obecnie w więzieniu.

Czy dobrym pomysłem byłoby opowiedzenie historii tego fatalnego dnia?

Sprawa przeciwko prokuraturze pozostaje w toku. Na wstępie powiem, że genetyką konopi zajmujemy się od jakiegoś czasu, około 10 lat. Współpracujemy też z osobami o większym doświadczeniu. Zawsze podchodziliśmy do konopi z punktu widzenia badawczego. W efekcie produkowaliśmy olej na konkretnych krzyżówkach dla pacjentów. Wejście policji było jak z bajki. Znaleźli nas zupełnie przypadkowo.

Fascynujące jest to, jak nasze rośliny broniły swoich korzeni przed policją. Funkcjonariuszom nie udało się usunąć żadnego z korzeni naszych krzewów.Ani jednego. Te rośliny są tak potężne, że aż tak się rozrosły.

Trzech pacjentów z odmiennymi chorobami jest naszymi klientami. Dostarczamy też olej jednemu dziecku, które jest leczone w Niemczech przez niemieckich lekarzy. Pół roku temu jego ojciec zaprzestał chemioterapii i zaczął stosować nasz olej w swoim leczeniu. Mówi, że żaden olej nie dawał mu tak dobrych rezultatów jak nasz.

Jak zareagował pacjent, który nagle stracił źródło leku?

Oni wciąż mają trochę tego leku. Wciąż mają trochę tego leku. Nie ma żadnego zamiennika. Na przykład Bedrocan bardzo różni się od mieszanek, które im dostarczaliśmy. Czarny rynek oferował wcześniej inne olejki, ale one nie działały i były bardzo słabe.

Czy rajdowcy w ogóle zdawali sobie sprawę, że będzie to miało negatywny wpływ na chorych i cierpiących ludzi?

Nie trzeba było długo czekać, aby to zrozumieli. Wtedy zacząłem o nich mówić. Przypomniała mi się sytuacja, w której policjanci wzięli "przemysłówkę" i cieszyli się: "Jest, to marihuana!". Trawka!" To jest nielegalny narkotyk. Do zrobienia zioła mogli użyć nawet pietruszki, którą mieli w zamrażarce.

Przez chwilę rozważali, co zrobić z naszymi krzakami. Po godzinie otrzymali telefon, że mają je wyrwać za korzenie. Już wspomniałem jak to się skończyło. Nasze rośliny mają pędy wyglądające jak butelka po piwie. Nie było możliwości, aby trzech silnych, dorosłych mężczyzn sobie z nimi poradziło.

Funkcjonariusze chwycili wtedy za noże. Nie było to fajne, bo na podwórku bawiły się dzieci, a sześciu gości latało po nim z siekierami w ręku. Nie tak powinny zachowywać się służby. Dzisiejsze dzieci wciąż mają traumę po wydarzeniach z przeszłości. Mundurowi powinni zabezpieczać teren i zapobiegać lekkomyślnym zachowaniom.

Funkcjonariusze policzyli też "towar" i wyszło im 9,5 kg suszu roślinnego. Portale twierdziły, że ludzie siedzą i że społeczeństwo się boi. Ale tak naprawdę chodzimy w wolności

Wbrew temu, co twierdziło wielu dziennikarzy, nikt z Was nie trafił do więzienia.

Zostaliśmy zatrzymani na trzy dni. To wszystko. Wszystkie przesłuchania dowodzą, że hodowaliśmy zwierzęta do celów przemysłowych, medycznych i spożywczych. Nie byli przekonani, że prowadzimy handel. Nie było nic dziwnego w tym, że ilości były duże. Jeśli chciało się zrobić jeden olej dla pacjenta, wystarczyło 30 gramów. Na ekstrakt o mocy 60 mg zużywano 60 mg kwiatów. Generalnie, aby zrobić olejek odpowiedni dla przeciętnego pacjenta, potrzeba dużej ilości suszu.

Jakie zarzuty zostały postawione w tej sprawie?

Początkowo postawiono mi zarzut uprawy i przetwarzania konopi do produkcji marihuany. Teraz jestem oskarżony tylko o posiadanie znacznej ilości, przetwarzanie i dystrybucję. Nie udowodnili jednak dystrybucji. W sądzie zwykle opowiadam o naszym "przemyśle". Nie mówiłem jeszcze o naszej medycznej uprawie.

Zastanawiam się, czy panowie zdołają się podnieść po szkodach związanych z nalotem i konfiskatą. Wygląda na to, że wszystko zostało zarekwirowane. Jesteście...

Jesteśmy chwilowo zakwaszeni, bo zabrali też całą naszą kolekcję nasion. Wiadomo, że służby nie trzymają go w lodówce tak jak powinny. Po 20 latach zbierania nasion są takie, o których książki twierdzą, że nie są dostępne w Europie. Twierdzą też, że występują tylko w USA. Jednak w rzeczywistości ich nie ma i są obecnie w areszcie policji. Nie sposób wyliczyć, że przeciętne nasiono jest warte 10 euro. Wiele z nich jest naprawdę bezcennych.

Czy żałujesz, że pomagasz ludziom i tego wszystkiego, co przeszli?

Nie. Jesteśmy wdzięczni za wsparcie, które otrzymujemy od ludzi na naszym miejscu. Ale z jednej strony czujemy, że utknęliśmy między młotem a kowadłem. Chcemy czynić dobro, ale jesteśmy blokowani.

Proces prawny jest wciąż finalizowany w Polsce, ale my mamy genetykę. Człowiek, który zarządza całą naszą genetyką ma ponad 60 lat. Daje nam nasiona, wiedzę i nie chce, żebyśmy je oddali komukolwiek za granicę. (To Holandia ubiega się o naszą genetykę!) ).

Czy myślicie, że uda nam się uzyskać legalność w Polsce?

Wiecie dlaczego? Chcemy, żeby następne pokolenie zobaczyło naszą sprawę w nowym świetle. Zastanawiamy się też, czy nie zrobić większej pikiety przed komisariatem policji trzymającym nasze narkotyki, aby zwrócili nam narkotyk.

Policja ma świadomość, że narkotyki zostały zarekwirowane przez służby. Wielokrotnie mówiono mi, żeby nie mówić o pacjentach, bo zrobią na nich tak duży nalot, że nie będą mieli oporów przed leczeniem dziecka. Wiadomo, że funkcjonariusz, który w taki sposób podchodzi do tej sprawy, nie powinien być policjantem. Albo ci panowie pracują dla nas, obywateli, i są stróżami prawa, którzy chronią ludzi przed krzywdą. Tak się dzieje za nasze pieniądze.

Służby zostały wymieszane z zarekwirowanym kwiatkiem, żeby było jeszcze weselej. Muszą zbadać każdy kwiat indywidualnie, aby odróżnić "przemysłową" marihuanę od "medycznej marihuany". Chociaż mógłbym im powiedzieć, który jest który, dlaczego miałbym to robić? Jaki jest koszt dla nich? Można to zbadać za 50 złotych, a ich koszty wyniosą prawdopodobnie pół miliona.

Absurdalny jest sposób prowadzenia śledztwa. Mam na przykład kilka przyrządów, które technicy i śledczy zostawili w moim domu. Jak to możliwe?

Zwróciliśmy się do pana, aby wyjaśnił pan całą sprawę z drugiego końca. Media do tej pory opisywały tylko wypowiedzi policji.

Tak sprawę relacjonowały przykładowe media:

Gazeta Wyborcza

Noviny 24

Oficjalna strona policji