Nasiona konopi

Relacja z konferencji Urban Drug Policies [Warszawa, 17-19.02.2016].

Ta konferencja pokazała mi, jak daleko jesteśmy od uchwalenia sensownej ustawy o lekach

Dryl w miejscu. Ludzie, którzy zrezygnowali z wielu rzeczy, aby dokonać zmian. Jest wiele innowacyjnych i fajnych projektów, które mogłyby zrewolucjonizować podejście do narkotyków. Wszystko to utrudnia fakt, że mogą być one pogrzebane pod wpływem kaprysów polityków i urzędników.

1 Od 6

"Porozmawiajmy o tym, co powinno być zrobione ...".

Konferencja "Miejska polityka narkotykowa

Jest to jedno z najważniejszych wydarzeń dotyczących miejskiej polityki narkotykowej. Odbyła się w Warszawie w dniach 17-19 lutego. Byli tam wszyscy, którzy mają coś do powiedzenia w temacie w Polsce, w tym Polska Sieć Polityki Narkotykowej (główny organizator) oraz Wolne Konopie i Monar. Byli też goście z zagranicy, w tym ludzie stojący za pionierskimi klubami, w których można legalnie palić ganję w Katalonii, aktywiści z brytyjskiego Release, którzy wyróżniali się mocnym, nowoczesnym spojrzeniem na narkotyki i fajnym sposobem mówienia o nich, oraz wiele innych organizacji.

To nie była "nasza" impreza. Pierwsze skrzypce grali tu rządzący w miastach. O randze wydarzenia świadczy fakt, że wśród prelegentów znaleźli się m.in. prezydent Warszawy Hanna GronkiewiczWaltz, czy Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar

. Dołączyło do nich wielu innych samorządowców, w tym przedstawiciele policji, więziennictwa, służb medycznych. Wszyscy zgodnie stwierdzili, że problem narkotyków nie jest dla nich marginalny. Mamy dużo dobrej woli. To jest dla nas ważne. Nie pozostaje nic innego, jak tylko się cieszyć, prawda?

Nieprzyjemne wrażenia

Dlaczego przez trzy dni czułam się jakbym dryfowała po konferencji? Dlaczego aktywiści nie wychodzili z paneli dyskusyjnych zadowoleni? Dlaczego otwarcie omawiali swoje frustracje na warsztatach? Jedno z takich spotkań było przypomnieniem tego, jak niektórzy aktywiści stracili wiarę w możliwość poprawy sytuacji w polityce narkotykowej w ciągu najbliższych kilku lat. Wierzyli tylko w pracę "u podstaw" - że mogą zmienić umysły większej liczby osób, pracując ciężko każdego dnia (czasem będą to nawet urzędnicy czy lekarze).

Ten sam stary sposób?

Czy pamiętasz, jak postrzegano narkomanów? Jak traktowano nas w społeczeństwie pięć, dziesięć i dwadzieścia lat temu? O fiasku kar dla narkomanów wiedziano już co najmniej kilka razy i potrzebne było nowe podejście. Wiele krajów próbowało innego podejścia. W ostatnich latach marihuana cieszyła się dużą popularnością w środkach masowego przekazu. Również w tym zakresie wiele się działo.

Jednak dla większości pracowników służb i urzędników nie nastąpiła żadna zmiana. Ludzie ci nadal wierzą w te same stereotypy i uprzedzenia, co wtedy, gdy królowała domowa heroina.

Z całego świata napłynęło wiele pomysłów i doświadczeń na zmianę polityki narkotykowej w miastach. Istnieją również dowody na to, że samorządy lokalne często mają wystarczająco dużo pieniędzy, aby wspierać tego typu działania. Jednak zamiast je marnować, można znaleźć wiele dowodów. A przede wszystkim urzędnikom/politykom/funkcjonariuszom często po prostu brakuje dobrej woli i świadomości powagi problemu.

Historia bez happy-endu

Jednym z najbardziej fascynujących projektów były społeczne kluby konopi w Katalonii. Można w nich legalnie palić marihuanę. Nie są komercyjne i nie mają na celu generowania zysków. Ich członkowie uprawiają rośliny dla swoich członków. Barcelona Cannabis Tasters Club został założony w 2001 roku. To właśnie wtedy katalońskie kluby marihuany przybrały swoją obecną formę. Członkami mogli zostać tylko ci, którzy wcześniej palili trawkę. Nowi członkowie mogli spożywać konopie w celach terapeutycznych tylko wtedy, gdy posiadali odpowiednie zaświadczenia lekarskie. Konsumpcja miała odbywać się tylko na miejscu. Model ten został spopularyzowany i zaczęło powstawać więcej klubów tego typu. W 2009 roku w Katalonii działało 14 klubów, które odniosły sukces mimo ciągłych szykan policyjnych, oskarżeń aktywistów i konfiskaty upraw. Było to możliwe dzięki lukom w prawie i przychylnemu podejściu władz sądowych, które często uniewinniały oskarżonych. Pozwoliło to klubom na kontynuowanie działalności i pomogło im zdobyć rozgłos i popularność.

Z czasem jednak kluby stały się bardziej otwarte na nowych przybyszów. W końcu ich pracownicy zaczęli "łowić" potencjalnych klubowiczów wśród turystów. Efekt? Ich liczba rosła wykładniczo od 2010 roku. W połowie 2014 roku miały w Katalonii 400 członków.

Ich popularność wzrosła latem 2013 roku, a hiszpańscy politycy zaczęli się nimi coraz bardziej interesować. Zostali uznani przez prokuraturę za przestępców. Rozpoczęły się akcje policyjne i procesy przeciwko klubom i użytkownikom. Hiszpania zaostrzyła prawo narkotykowe w lipcu 2014 roku. 50 lokali w Barcelonie otrzymało w sierpniu nakaz zamknięcia. 258 klubów zostało też oskarżonych o nielegalną dystrybucję narkotyków.

Niektóre z tych lokali nadal funkcjonują. Podlegały one jednak ścisłym regulacjom. Przepisy zostały zaostrzone, aby ich członkowie nie mogli stać się turystami. Istniał 15-dniowy okres oczekiwania, zanim klub mógł ich przyjąć. Musiały być zamknięte przez cały czas i trzymać się w odległości od szkół i innych budynków publicznych. Zabroniono im także sprzedaży papierosów i innych używek, z wyjątkiem alkoholu.

Zawsze dokładnie

Być może najbardziej głośnym przypadkiem na konferencji było stworzenie społecznych klubów marihuany w Katalonii. Choć był to świetny pomysł, władze zaczęły się martwić o przestrzeń przyjazną dla użytkowników narkotyków. Paneliści z innych krajów mówili o niekonsekwencji i ignorancji, ciągłym faworyzowaniu, niekonsekwencji i powrocie do rozwiązań opartych na karaniu.

Ale, czy nie powinniśmy być zaskoczeni? Widać było wyraźną różnicę między tym "co" i "jak" działaczy z organizacji pozarządowych, a opiniami wyrażanymi podczas konferencji przez przedstawicieli miast i instytucji państwowych. Przepaść

Różnica między tymi dwiema grupami może wynikać z faktu, że ci pierwsi często czerpali wiedzę o narkotykach z własnych doświadczeń. Ci drudzy natomiast postrzegają narkotyki jako problem, który trzeba rozwiązać. Bo narkomania jest zła, nie jest tylko czarno-biała. 1 Od 11

"Przeczytaj mi, tato. "

Broszury, które można było odebrać przed główną salą konferencyjną, były najbardziej uderzającym dowodem. Broszury dystrybuowane przez polskie instytucje państwowe zawierały treści przestarzałe pod względem myślenia o narkotykach.

Broszura Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii "Szkoła i rodzice wobec zagrożeń substancjami psychoaktywnymi" klepała wszystkich po głowie. Cykl warsztatów dla rodziców. Program warsztatów dla rodziców.

Całość utrzymana jest na poziomie fragmentu Mary Jane: "Przyjmuje się, że długotrwałe używanie THC może powodować uzależnienie psychiczne i/lub inne zmiany w sferze psychicznej: utratę motywacji, zainteresowań i ambicji, spadek energii życiowej, utratę skupienia i koncentracji, zaburzenia pamięci, upośledzenie zdolności rozwiązywania problemów, problemy z komunikacją z innymi, a czasem powikłania psychotyczne." - straszy przez 20 stron. Jak to możliwe, żeby mówić rzeczowo i zmieniać politykę miasta, kiedy instytucje państwowe z jednej strony zdają się współczująco odwracać głuchą uwagę, ale z drugiej tłuc wprost między oczy czymś podobnym?

Rafał Chmielnicki