Nasiona konopi

Konopie indyjskie w teorii i praktyce - relacja z konferencji [Wrocław 20-21 maja 2016 r.].

Konferencja Cannabis in Theory and Practice była jednym z najciekawszych wydarzeń poświęconych medycznej marihuanie zorganizowanych w ostatnich latach. Konferencję urozmaicili zagraniczni goście i wiele dobrych wystąpień. Warto było wziąć udział w tym wydarzeniu, mimo że ostateczny skład różnił się od tego, co zapowiadano przed wydarzeniem.

Wydarzenie Konopie w Teorii i Praktyce odbyło się we Wrocławiu w dniach 20-21 maja. Głównymi organizatorami wydarzenia były Fundacja Krok po Kroku oraz Koalicja Medycznej Marihuany. Aleksandra Pezda przewodniczyła całemu wydarzeniu wraz z Dorotą Gdaniec. Stworzyły one bojową otoczkę wokół wielu wystąpień.

Postawa matki Maxa nie była zaskoczeniem: ostatnie wydarzenia związane z legalizacją medycznej marihuany raczej nie napawają optymizmem aktywistów. Co więcej, wielu zaproszonych polityków (zarówno przedstawicieli rządu, jak i opozycji), w tym burmistrz Wadowic Mateusz Klinowski (który był również prelegentem), nie pojawiło się na spotkaniu. Nie pojawiło się wielu prelegentów, którzy mieli wystąpić, w tym Dorota Szadkowska-Rogowska, Adam Bodnar i Piotr Marzec Liroy. Warto było tam być.

Przede wszystkim zaimponowało mi dwoje zagranicznych gości - mało znany w moim kraju Kanadyjczyk Marc Emery oraz Amerykanka Arlene, czyli Granny Ganja. Oboje są charyzmatycznymi liderami, którzy z łatwością potrafią zwrócić na siebie uwagę. Można tylko pozazdrościć palaczom i pacjentom w innych krajach, którzy mają ich na co dzień.

Potrzebujemy takich liderów

Emery zaczął od stwierdzenia... że uważa się za postać heroiczną. Był męczennikiem. Był to dziwny wstęp, który wywołał uśmiech na twarzy Emery'ego. W rezultacie, gdy mówił dalej, uśmiech szybko zniknął i zaczął być szanowany. Kanadyjczyk jest starą ręką w walce o legalizację marihuany. Jest również aktywny w Stanach Zjednoczonych. Był więziony 28 razy za swój aktywizm związany z marihuaną. Spędził pięć lat w więzieniu w USA, co stanowi dużą część jego całego życia. Ten facet może powiedzieć: - Cieszę się, że poszedłem do więzienia za marihuanę, ponieważ to poświęcenie było tego warte, popchnęło sprawę dalej i przyspieszyło proces. - Jego zdaniem aktywiści powinni być silni dzięki swoim przekonaniom i wierzyć w słuszne sprawy, o które walczą.

Emery od dziesięcioleci prowokuje policję i władze na różne sposoby. Zalewał USA nasionami marihuany w dużych ilościach, zamieszczał prowokacyjne reklamy w prasie, organizował kampanie palenia przed komisariatami policji, a co najważniejsze, mądrze ścierał się na gruncie prawnym z kolejnymi rządami, wykorzystując niezależność sądownictwa w USA. Kanadyjczyk imponuje wytrwałością i skutecznością. Wystarczy spojrzeć na anglojęzyczne media. Człowiek ten odegrał znaczącą rolę w niedawnej liberalizacji przepisów dotyczących marihuany zarówno w swoim kraju, jak i w poszczególnych stanach USA.

Emery różni się od innych aktywistów, ponieważ zbudował odnoszący sukcesy biznes (głównie sprzedaż nasion konopi) wokół Mary Jane. Uważa on, że rozwijanie biznesu opartego na marihuanie jest ważną strategią zbierania pieniędzy na działalność prolegalizacyjną. Pieniądze są potrzebne do organizowania większych wydarzeń i skuteczniejszego lobbowania wśród polityków i liderów opinii na rzecz MJ. Kanadyjczyk zwraca uwagę na to, jak wielu "bojowników o sprawę" nie docenia znaczenia pieniędzy w ich walce.

Sława Babci Ganji jest tak powszechna, że raczej nie ma potrzeby jej dokładnego przedstawiania. Jej aktywizm społeczny na rzecz marihuany sięga lat 80-tych, kiedy to publicznie wspierała nieznaną, chorą czarnoskórą kobietę. Była to starsza Afroamerykanka, której groziło więzienie za próbę zakupu marihuany, której używała jako lekarstwa. Interwencja Williams prawdopodobnie zadecydowała o jej losie. Od tego czasu Babcia Ganja jest aktywistką konopną. Jest kobietą o niezmordowanym duchu, pomimo swojego wieku. Organizuje demonstracje i bierze udział w innych. Pochodzi z silnej rodzinnej tradycji zaangażowania społecznego. W działania na rzecz konopi indyjskich zaangażowała się jej matka w wieku... 102 lat. Babcia Ganja również maszeruje z nami 28 maja na Marszu Wyzwolenia Konopi. Jeśli tam będziesz, zwróć na nią uwagę. Jest świetną komunikatorką - pełną ciepła, używającą prostych, ale treściwych słów, w kilku krótkich słowach potrafi zjednać sobie sympatię słuchaczy. Mało jest takich ludzi w Polsce.

Marihuana w ciąży

Wystąpienie Gabrielli Tuatti, naturoterapeutki z Włoch, nie było tak porywające jak poprzednich gości, ale i tak było szokujące. Lekarze uznali tę kobietę za bezpłodną przez wiele lat. Tuatti, która przeżyła poważną chorobę, z której została wyleczona marihuaną, zmieniła dietę i styl życia. Następnie zdecydowała się na dopochwowe stosowanie samodzielnie wykonanych czopków z konopi indyjskich. Ku zaskoczeniu wszystkich, osiągnęła swój cel. Tuatti mówi, że jej dziecko ma 2 lata i jest w doskonałym zdrowiu. Lekarze, którzy byli zaznajomieni z jej przypadkiem, przypisywali jej poczęcie boskiej interwencji. Jednak nasza bohaterka przypisuje to, co się stało, nie boskiej interwencji, ale swoim wyborom i Mary Jane, której zaufała. Yoking miał jej także pomóc podczas karmienia piersią - miała mieć tyle mleka, że mogła wykarmić nie tylko własne dziecko, ale także dwójkę innych w szpitalu. Twierdzenia Włoszki są sprzeczne z powszechnym przekonaniem, że kobiety w ciąży nie powinny palić zioła. Tuatti prowadzi warsztaty w różnych krajach, podczas których zapoznaje kobiety ze swoimi metodami i filozofią. Twierdzi, że co najmniej kilka kobiet, u których lekarze zdiagnozowali bezpłodność, zaszło w ciążę.

Historie pacjentów

Konferencję Cannabis In Theory and Practice uświetniły liczne wystąpienia rodziców dzieci i dorosłych pacjentów cierpiących na padaczkę lekooporną i inne schorzenia leczone marihuaną. Wiele wstrząsających opowieści poruszyło serca i sumienia, ponieważ były one wołaniem o współczucie, o pomoc, o zmianę prawa, która pozwoliłaby ciężko chorym pacjentom, często dzieciom, na normalne leczenie bez konieczności balansowania na granicy prawa, bez strachu przed więzieniem, czy bez ciągłego niepokoju o to, czy uda się zorganizować lek, gdy skończy się jego aktualny zapas. Naruszacie podstawowe prawo człowieka do ochrony naszego zdrowia i życia! To oskarżenie było już niejednokrotnie wysuwane w różnych wersjach przeciwko rządzącym.

Na uwagę zasługuje emocjonalne wystąpienie Pauliny Janowicz, której dziecko Ola zmarło dwa tygodnie temu, ponieważ jej rodzice nie otrzymali leku, który powinni otrzymać od państwa. Przejmująca była wypowiedź matki, która bezradnie patrzyła, jak jej dziecko umiera w jej ramionach. Ważne jest, aby ją przeczytać, ponieważ media głównego nurtu nie zacytowały jej zbyt wiele. Zacytujemy ją niemal w całości w osobnym artykule.

"Czy to boli?" To dobrze! Zostaniesz uszlachetniony! "

Jedno z przemówień wygłoszonych na konferencji Hemp: Teoria i Praktyka nie zrobiło wrażenia na środowisku medycznym. Prof. Małgorzata Jántos, lekarz medycyny i wykładowca Uniwersytetu Jagiellońskiego opowiedziała, jak na podstawie osobistych doświadczeń, wielu polskich medyków czy ekspertów w tej dziedzinie jest obojętnych na cierpienie pacjentów: - Moi podopieczni często uważają, że cierpienie ma walor nobilitujący - zauważyła na wstępie, 80% jej słuchaczy zgodziło się z tą tezą. Próbowała też odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięła się taka postawa, wskazując na katolicką tradycję naszego kraju. Posłużyła się mocnymi cytatami, w tym dwóch papieży: "Człowiek w obliczu bólu odkrywa nową miarę dla swojego życia i powołania". (Jan Paweł II, Salvici Doloris); "Jeśli chory pacjent uporczywie prosi o znieczulenie, lekarz może je zastosować bez obawy o formalny udział w popełnionej winie". "Lekarz może podać znieczulenie bez obawy formalnego współudziału w popełnionej winie" (Pius XII).

Nie uwzględniłem wszystkich uczestników konferencji Cannabis: Teoria i Praktyka. Skupiłem się jedynie na wystąpieniach, które uznałem za najbardziej interesujące. Wydarzenie odbyło się w czasie, gdy coraz większa liczba aktywistów i osób używających marihuany do leczenia siebie lub bliskich zdaje sobie sprawę, że szanse na szybkie uchwalenie ustawy o medycznej marihuanie są bardzo nikłe. W ten sposób zinterpretowano decyzję Ministerstwa Zdrowia o skierowaniu projektu ustawy do konsultacji europejskich. Gudaniec zapowiedziała, że zorganizuje marsz trumien w Warszawie jako kolejne duże wydarzenie. (Uważa, że rządzący nakłaniają pacjentów do ratowania życia za pomocą medycznej marihuany).

Manuel Langer

Napisz do autora: manuellanger@cannabisnews.pl